Cholesterol a dieta

cholesterol
Cholesterol wbrew powszechnemu mniemaniu, jest potrzebny dla organizmu – to on bierze udział w produkcji hormonów płciowych, syntezie witaminy D i wpływa na prawidłowe funkcjonowanie komórek nerwowych. Trzeba tylko pilnować, by jego stężenie we krwi nie przekraczało normy. To niełatwe, gdy zaczyna się czas wielkiego wakacyjnego grillowania.

To wątroba dba o prawidłowy poziom cholesterolu – to ona produkuje wystarczającą jego ilość, by człowiek był zdrowy. Dobry cholesterol, zwany HDL (czyli cholesterol o wysokiej gęstości) zmniejsza ryzyko chorób i powikłań sercowo-naczyniowych, w tym zawału i udaru. Zagrożeniem dla organizmu jest nadmiar cholesterolu dostarczanego w pożywieniu, czyli tzw. LDL (cholesterol o niskiej gęstości). Potocznie nazywamy go złym cholesterolem. To właśnie jego nadwyżka odkłada się w tętnicach, ograniczając swobodny przepływ krwi.

Jeżeli osoba ma nadciśnienie i dodatkowo występuje u niej podwyższony poziom cholesterolu, sytuacja staje się groźna dla zdrowia, a nawet życia – bowiem wzrasta ryzyko zawału serca, udaru oraz innych chorób układu krążenia.
Osoby po 20. roku życia powinny sprawdzać poziom cholesterolu co trzy lata. Częściej, bo raz do roku, na takie badanie muszą się wybrać chorzy na cukrzycę, nadciśnienie, kobiety w okresie menopauzy oraz osoby walczące z nadwagą albo otyłością. Pierwsze badanie stężenia cholesterolu można zrobić we własnym domu – w aptekach dostępne są proste w obsłudze i niedrogie testy diagnostyczne.
Wyniki, które dostajemy w laboratorium, zazwyczaj uwzględniają stężenia cholesterolu całkowitego, LDL (czyli złego) i HDL (dobrego) oraz poziom trójglicerydów.
Wystarczy trzy razy w tygodniu ćwiczyć przez 30-60 min, by zmniejszyć stężenie złego cholesterolu.

Leki
Jeśli dieta i sport nie są w stanie obniżyć stężenia cholesterolu, konieczne może się okazać wprowadzenie farmaceutyków. W aptekach dostępne są liczne suplementy diety, np. CHOLESTONE, OMEGA 3. Te związki pomagają w obniżaniu lub kontrolowaniu poziomu cholesterolu, m.in. redukując jego wchłanianie z pożywienia. Są to preparaty bezpieczne, a ich zażywanie zazwyczaj nie powoduje niepożądanych skutków ubocznych.

Zapalenie Stawu

ból stawu
Stawy łączą kości w taki sposób, abyśmy mogli zginać się, prostować, robić skręty czy wykonywać ruchy okrężne. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie specyficzna ich budowa. Otóż powierzchnie kości stykających się w stawach są gładkie i pokryte chrząstką, a każdy staw otoczony jest torebką włóknistą wzmocnioną więzadłami. Tę torebkę od środka pokrywa błona maziowa, która wydziela tzw. maź stawową. Maź potrzebna jest stawom, tak jak smar poruszającym się w maszynie trybom – umożliwia wykonywanie płynnych ruchów i zabezpiecza chrząstkę stawową przed nadmiernym ścieraniem się. Tak się dzieje wtedy, gdy stawy są zdrowe. Jednak czasem zdarzają się różne przypadłości, które mogą go zakłócić.

Z upływem lat chrząstka, pokrywająca powierzchnie kości tworzących staw, robi się chropowata. To normalny proces. U niektórych osób przebiega on jednak szybciej i wtedy po latach może dojść do jej całkowitego zaniku i goła kość ociera o kość. Grubieje tzw. warstwa podchrzęstna i tworzą się w niej torbiele. Zmienia się kształt stawu i traci on swą stabilność. Ponadto, zwykle w miejscu gdzie kiedyś przebiegała granica pomiędzy kością a okalającą ją chrząstką, wyrastają chrzestne i kostne wyrosła, które zniekształcają staw, ograniczają jego ruch i powodują ból w czasie poruszania. Z czasem w chorobie zwyrodnieniowej dochodzi do zmian wtórnych. Są to stany zapalne błony maziowej oraz przykurcz więzadeł, torebek stawowych i mięśni.

Zwyrodnienie może dotyczyć jednego, kilku lub wszystkich stawów. Najczęściej atakuje kolana, biodra, dłonie oraz stopy a także szyjny i lędźwiowy odcinek kręgosłupa. Początkowo dokucza tylko ból, który się nasila, np. podczas dźwigania, długiego chodzenia lub stania. Potem stawy stają się coraz mniej elastyczne – sztywność pojawia się głównie rano i po dłuższym odpoczynku. Rozruszanie się zajmuje zazwyczaj pół godziny. Natomiast w zaawansowanej chorobie zwyrodnieniowej stawy mogą „trzeszczeć” w czasie ruchu, są zniekształcone, bolesne i pogrubiałe.
By rozpoznać chorobę zwyrodnieniową stawów, reumatologowi często wystarczy rozmowa, obejrzenie stawów, sprawdzenie zakresu ich ruchomości. Jednak dla potwierdzenia diagnozy specjalista zleca jeszcze RTG kości, a czasem także badania krwi i moczu oraz płynu maziowego, by wykluczyć inne choroby stawów i przekonać się, czy stawy objęte są stanem zapalnym.
Po badaniach lekarz wybiera odpowiednią terapię. Nie może się ona ograniczyć do zażywania leków. Bardzo ważna jest też rehabilitacja, systematyczne ćwiczenia, prowadzenie odpowiedniego trybu życia. Leki stosowane w leczeniu choroby zwyrodnieniowej mają zmniejszyć lub usunąć ból i – na ile jest to możliwe – utrzymać funkcję stawu i powstrzymać zmiany zwyrodnieniowe. Trzeba więc zażywać leki przeciwbólowe, niesteroidowe leki przeciwzapalne oraz środki, które poprawiają strukturę chrząstki i spowalniają niekorzystne zmiany w stawach.

Zestaw ćwiczeń powinien dobrać rehabilitant. Trzeba je wykonywać codziennie – np. 3 razy dziennie w seriach po 12 razy – dbając, by nie nadwerężać chorych stawów. Dobre rezultaty w przypadku zwyrodnienia dają ćwiczenia w wodzie o temperaturze 32-34°C. Najlepiej pływać na basenie, ale proste ćwiczenia można wykonywać w domu podczas kąpieli w wannie, wystarczy w letniej wodzie delikatnie zginać i prostować obolały staw.
Niestety, nasilone bóle kostnostawowe czasem uniemożliwiają gimnastykę. W takich momentach można ograniczyć się do masażu mięśni i ścięgien, jeśli dokuczają np. stawy dłoni, masuje się mięśnie przedramienia. Najlepiej jest stosować technikę uciskową – np. objąć lewą dłonią prawą rękę tuż przy łokciu, uciskać przez kilka sekund, zwolnić uścisk, przesunąć dłoń kawałeczek do przodu i znów uciskać. Gdy bolą stawy skokowe lub stawy stóp, robi się masaż mięśni łydek, gdy bolą kolana – masaż mięśni ud, poprzez uciskanie ich obiema dłońmi. Do masażu można używać maści i żelów przeciwbólowych czy rozgrzewających.
W przypadku choroby zwyrodnieniowej stawów zlecana jest fizykoterapia, np. zabiegi z chłodzeniem lub rozgrzewaniem stawów, magnetoterapię, laseroterapię. Niestety terapia trwa wiele lat.

Wymiana stawu biodrowego zniszczonego chorobą zwyrodnieniową

Przy zaawansowanej chorobie zwyrodnieniowej ból uniemożliwia sprawne poruszanie się. Jeśli rehabilitacja i leki nie pomagają, lekarz może zasugerować wymianę stawu biodrowego na sztuczny. Zabieg refunduje NFZ.

Endoproteza wyglądem przypomina staw, jaki ma zastąpić. Staw biodrowy, czyli połączenie uda z miednicą, jest tak skonstruowany, by umożliwić wykonywanie niezbędnych ruchów, a więc zginanie i prostowanie, ale też np. obrót ciała. Endoproteza składa się z dwóch części: długiego trzpienia – mocuje się go w kości udowej – zakończonego kulistą główką i panewki wyścielonej śliskim tworzywem, którą przytwierdza się do kości miednicy. Po zamontowaniu główka będzie się obracała w panewce bez tarcia dzięki wyściółce. Endoprotezy wykonywane są z różnych materiałów. Są dobrze tolerowane przez organizm i mają od strony tkanek porowatą strukturę, by mogły „zrosnąć się” wraz z kośćmi.

Typ endoprotezy oraz sposób jej mocowania lekarz dobiera indywidualnie do potrzeb każdego pacjenta. Potem zaczyna się operacja. Może być przeprowadzona w pełnym znieczuleniu lub częściowym, wtedy nic nie czujemy od pasa w dół. Chirurg robi ok. 25-centymetrowe cięcie na boku – poniżej pasa i wzdłuż uda. Jeśli wymienia cały staw biodrowy, wycina zużyte części naturalnego stawu, czyli główkę kości udowej i część kości
Potem umieszcza w kanale szpikowym kości udowej sztuczny trzpień zakończony główką. Jeśli lekarz korzysta z protezy cementowej, tak jak ma to miejsce najczęściej u osób starszych, których kości wymagają wzmocnienia, najpierw do kanału szpikowego wstrzykuje specjalny cement, a potem wbija w kość trzpień endoprotezy. Po osadzeniu endoprotezy cement zastyga i tworzy stałe połączenie z kością.
Przy endoprotezie bezcementowej trzpień wbija się w kość udową bez wcześniejszego jej wzmocnienia.
Następnie chirurg montuje panewkę endoprotezy do odpowiednio oszlifowanej kości miednicy. Główka trzpienia musi być idealnie dopasowana do panewki, by swobodnie mogła się w niej poruszać.

Kilka dni przed zabiegiem i kilka po jego przebyciu, trzeba zażywać osłonowo antybiotyki. Przez dobę po operacji leży się nieruchomo na plecach. Noga przeważnie bywa opuchnięta, może boleć, czasem pojawiają się wybroczyny, lekka gorączka. To wszystko jednak mieści się w normie.
Rehabilitacja rozpoczyna się już dzień po zabiegu, ale najpierw są to tylko ruchy palcami, stopą i delikatny masaż. W drugiej lub trzeciej dobie po operacji zwykle rehabilitanci pionizują chorego, czyli stawiają przy łóżku. Z dnia na dzień rozszerza się zakres ruchów, które można wykonywać – najczęściej w 6-7 dobie rozpoczyna się chodzenie z lekkim obciążeniem operowanej nogi. Po mniej więcej 2 tygodniach pacjent wychodzi ze szpitala, ale wcześniej musi opanować technikę poruszania się za pomocą dwóch kul łokciowych lub tzw. balkonika. Po 6 tygodniach trzeba zgłosić się do kontroli. Jeśli RTG potwierdzi, że endoproteza dobrze się zakotwicza, można zacząć poruszać się o jednej kuli. W zależności od endoprotezy i stanu zdrowia trzeba używać kul łokciowych od 3 do 6 miesięcy. W tym czasie chory poddaje się rehabilitacji. Zwykle po 3 miesiącach od zabiegu ustępują wszelkie dolegliwości i wystarczy kontrola ortopedyczna raz w roku.
W pierwszych tygodniach po operacji, gdy mięśnie nie stabilizują dobrze stawu, główka endoprotezy może wyskoczyć z panewki i wtedy trzeba jak najszybciej zgłosić się do lekarza, by naprowadził ją na miejsce.
Endoproteza z czasem się ściera na skutek ruchów główki w panewce, ponadto z wiekiem kości stają się bardziej porowate, dlatego zwykle co kilkanaście lat trzeba wymieniać ją na nową.

Ból

ból
Niesienie ulgi w bólu i cierpieniu jest jednym z głównych zadań współczesnej medycyny. Wyróżnia się obecnie około stu specjalności lekarskich. Lekarz będący ekspertem w swej dziedzinie nie ma obowiązku posiadania współczesnej wiedzy specjalisty od zwalczania bólu (dolorologa), ma jednakże obowiązek dostrzegania bólu osobowego i reagowania na ten ból w sposób skuteczny, jeśli trzeba, z wykorzystaniem wiedzy i doświadczenia dolorologa.

Aktualny schemat leczenia bólu nowotworowego, nazywany „drabiną analgetyczną”, powinien znać każdy lekarz. Drabinę analgetyczną, określającą sekwencję stosowania poszczególnych grup leków przeciwbólowych, wykorzystuje się także w kontroli bólu przewlekłego pochodzenia nienowotworowego.
Złożoność pojęcia bólu, w obrębie którego wyróżnia się jego postaci fizyczną, psychiczną,
a także duchową i moralną, stawia przed lekarzem zadania, których realizacja niejednokrotnie go przerasta. Istotny dla zrozumienia problemu granic walki z bólem jest humanizm lekarza. Ból należy odróżniać od cierpienia, choć tych dwóch ludzkich doświadczeń nie da się precyzyjnie oddzielić. Ból fizyczny, z wyjątkiem sytuacji gdy jest on wczesnym sygnałem choroby, podobnie jak ból psychiczny, moralny czy duchowy -jest złem, i stąd wynika etyczny imperatyw walki z nim, czyli kontrola bólu. Określenie to zdaje się bardziej uniwersalne, wskazuje bowiem na wielopłaszczyznowy aspekt zagadnienia. Istotnym zagadnieniem jest kontrola ostrej postaci bólu, jakim jest ból pooperacyjny. Mimo że w opinii ekspertów ta postać bólu poddaje się kontroli łatwiej, to wyniki szeroko zakrojonych badań wskazują, iż działania w tym względzie są nadal niedostateczne. Niekontrolowany ból pooperacyjny opóźnia proces zdrowienia i zwiększa liczbę powikłań pooperacyjnych. Badania wykazały, że przyjmowanie opioidów w celu uśmierzenia bólu prowadzi do uzależnienia u mniej niż 1% pacjentów. Stwierdzono, że depresja ośrodka oddechowego jest niezwykle rzadka, jeśli dawkę opioidu zwiększa się powoli, a następnie ją zmniejsza w chwili pojawienia się sedacji.
U dzieci ból często leczy się mniej skutecznie niż u dorosłych, a niekiedy całkowicie bagatelizuje, przy czym najbardziej na ból narażone są noworodki. Przyczyną tych kolejnych pozornych granic walki z bólem jest m.in. niedostatek wiedzy, negatywna postawa personelu i przesądy dotyczące bezpiecznego stosowania opioidów u małych dzieci.
Istnienie pozornych granic kontroli bólu dotyczy też populacji osób w wieku podeszłym, u których istnieje wiele czynników wpływających na nasilenie doznań bólowych. Objawy depresji występują częściej u ludzi starszych, a pogłębiają je takie czynniki jak: bezsenność, utrata łaknienia, obniżenie poziomu sprawności fizycznej i samowystarczalności. Cierpienie jest bardziej dotkliwe, jeżeli rodzina i najbliższe otoczenie przestają się interesować chorym.
Przedmiotowe traktowanie pacjenta wyznacza kolejną, pozorną granicę, wskutek której ból jest kontrolowany niedostatecznie. Relację między lekarzem a pacjentem zastąpiła relacja między lekarzem a chorobą. Badania wykazały, że onkolog w ciągu swojej działalności zawodowej aż 20 tysięcy razy przekazuje złe wieści, począwszy od diagnozy, aż po informację o nadchodzącej śmierci. Od lekarza zatem zależeć też będzie, jak informację tę przyjmie chory.

Ból jest zjawiskiem psychofizycznym. Ze sposobów wspomagania postępowania przeciwbólowego w odniesieniu na przykład do chorych poddanych intensywnej terapii zastosowanie znajdują dotyk, działanie ciepła, muzykoterapia. Sposoby te warto uwzględnić w sytuacjach, w których granica między bólem ostrym i przewlekłym nie jest wyraźna, a w osobistym doświadczeniu autora opracowania, jako pacjenta oddziału intensywnej terapii, sposoby te rzeczywiście pomagają.
W przypadkach wyczerpania możliwości terapeutycznych, zakładających wyleczenie chorego, staje się on pacjentem zespołu opieki paliatywnej. W świetle różnorodności współczesnych ocen etycznych kondycji ludzkiej ściślejszego określenia wymaga pojęcie współczucia. W personalizmie chrześcijańskim oznacza ono m.in. towarzyszenie choremu do końca. Utylitarystyczne rozumienie tego pojęcia zaś sugeruje zasadność aktywnego działania mającego na celu uwolnienie chorego na zawsze od jego cierpień i w praktyce oznacza to eutanazję.
Problemem natury etycznej u pacjentów w stanie terminalnym jest zatem rozgraniczenie pomiędzy leczeniem paliatywnym a eutanazją. Kodeks etyczny polskiego lekarza zakazuje dokonywania eutanazji. W codziennej praktyce różnorodne sytuacje kliniczne zacierają granice pomiędzy działaniem paliatywnym, a eutanazją. Podawanie zbyt małych ilości leków przeciwbólowych – nie łagodzi bólu i cierpienia, podanie zbyt dużej ich ilości – nasuwa podejrzenie eutanazji. Jeśli lekarz lub pielęgniarka podaje terminalnie choremu kolejną dawkę morfiny w celu uśmierzenia bólu, to nie jest to eutanazja, nawet jeśli pośrednio przyśpieszy to jego śmierć. Należy także odróżnić terminalną sedację od eutanazji. Celem sedacji terminalnej jest wyłączenie świadomości u chorego, u którego niemożliwa jest kontrola objawów (np. bólu, duszności). Nie powoduje ani nie przyśpiesza śmierci pacjenta, chociaż w pewnych sytuacjach klinicznych takie postępowanie może przyśpieszyć śmierć. Uśmierzanie bólu narkotykami jest dozwolone, nawet wtedy gdy prowadzi do ograniczenia percepcji i skrócenia życia, pod warunkiem że nie ma lepszych środków i jeśli praktyka ta nie niszczy świadomości moralnej i religijnej chorego. Walka i radzenie sobie z bólem nie jest jedynie zadaniem medycyny, ale również psychologii, wspólnoty religijnej i rodzinnej. Jest to także podstawowe wyzwanie egzystencjalne dla człowieka.

Krzyż i Kręgosłup bóle

kregosłup
Kręgosłup pozwala utrzymać się w pionie. Elastycznie połączone ze sobą i poukładane jeden na drugim kręgi tworzą stawy, dzięki czemu można bez problemów przybierać różne pozycje. Kręgi rozdzielone są płaskimi dyskami wypełnionymi galaretowatą substancją. Nawet przy bardzo dużych obciążeniach kręgosłupa lub przy gwałtownych ruchach zapobiegają one zderzaniu się kręgów ze sobą. Niezbędną ruchomość krzyża zapewniają zespolone z nim więzadła oraz mięśnie grzbietu i mięśnie brzucha.
Mięśnie grzbietowe, ułożone po obu stronach kręgosłupa, pracują przeważnie parami: gdy jeden się kurczy, drugi się rozciąga. Kurczący się mięsień pociąga za sobą kość, do której jest przymocowany i można wtedy wykonać np. skłon w bok. Natomiast obkurczanie się i rozciąganie mięśni brzucha umożliwia zginanie się do przodu i prostowanie. Po to jednak, aby mięśnie grzbietu i brzucha mogły spełniać swoje zadania, muszą być elastyczne, mocne i sprawne. Zwiotczałe lub stwardniałe czy stale przykurczone mogą powodować silne bóle przy wykonywaniu ruchu. Czasem w ogóle uniemożliwiają nam poruszanie się. Jeśli więc nie zadba się w porę o kręgosłup, można mieć poważne kłopoty.

Bóle krzyża
Problemy z kręgosłupem nie biorą się „z niczego”. Ma on wielu wrogów, m.in. siedzący tryb życia, nadwagę, przeciążenia i stres. Siedzenie nie wydaje się męczące, a jednak naraża krzyż na znaczne obciążenia, wynikające z długotrwałego skurczu mięśni karku, barków i górnej części pleców. Gdy ciało długo jest w tej samej pozycji, zmniejsza się przepływ krwi przez napięte mięśnie. Stają się one nie-dotlenione jak po wyczerpującym biegu. Szczególnie narażony na obciążenia jest lędźwiowo-krzyżowy odcinek kręgosłupa i otaczające go mięśnie. Przy wadze 70 kg, podczas siedzenia, kręgi lędźwiowe uciskane są z siłą 140 kg. Tak więc nic dziwnego w tym, że pod koniec dnia spędzonego przy komputerze bolą plecy, kolana, szyja i ramiona. Do tego dochodzą trudności ze schylaniem się, wstawaniem i chodzeniem. Mało tego, usztywnienie karku w pozycji siedzącej powoduje, że trudności z odchylaniem głowy do przodu i do tyłu. Efektem napięć bywają częste bóle i zawroty głowy, a także bóle barków i drętwienie rąk.
Nadwaga obciąża nadmiernie cały kręgosłup. Szczególnie niebezpieczna jest tzw. otyłość brzuszna. Każdy kolejny kilogram ciała w tym miejscu powoduje, że odcinek lędźwiowy kręgosłupa obciąża dodatkowe 7 kg. Może to doprowadzić do przedwczesnego ścierania się chrząstek w stawach kręgosłupa. A to prosta droga do choroby zwyrodnieniowej, która najpierw objawia się bólem i obrzękami stawów, a z czasem może usztywnić kręgosłup.
Przeciążenia to zmora nękająca wszystkich. Przy podnoszeniu jakiegoś ciężaru z podłogi na prostych nogach, ale ze zgiętymi plecami, nacisk na kręgosłup zwiększa się dwukrotnie. Może wtedy dojść do rozciągnięcia się więzadeł, a to – w przypadku słabych mięśni grzbietowych – czasem kończy się przemieszczeniem dysku. Ucisk dysku na nerwy wychodzące z rdzenia kręgowego powoduje dotkliwy ból, który uniemożliwia schylanie się, a czasem też utratę czucia w nodze. Długotrwały stres powoduje odruchowe napinanie się mięśni grzbietowych. A gdy mięsień przez dłuższy czas jest skurczony, zaciska własne naczynia krwionośne, pozbawiając się w ten sposób tlenu. Tworzy się błędne koło: na skutek niedoboru tlenu rośnie napięcie mięśni i ból się nasila. Kręgosłupowi nie wystarczy wygodne krzesło, ruch i zgrabna sylwetka – potrzebuje jeszcze komfortu psychicznego.

Kłopoty z kręgosłupem

Ponad połowa populacji skarży się na bóle kręgosłupa. Przeważnie są to osoby starsze, ale również 20-, 30-latki. Większość z nich nie wymaga poważnego leczenia chirurgicznego, ani nawet konsultacji ortopedycznej. Dolegliwości kręgosłupa są bardzo powszechne i wynikają z przyjęcia postawy dwunożnej. Kręgosłup człowieka zbudowany jest tak samo jak u ssaków czworonożnych co znaczy, że nie został dobrze przystosowany do przebywania w pozycji pionowej i przez to szybko się zużywa. Już w trzeciej dekadzie życia zachodzą pierwsze zmiany zwyrodnieniowe. Tego się przeważnie nie czuje. Z badań wynika, że na sto 25-latków, co trzeci ma zmiany zwyrodnieniowe. Kolejnym problemem jest siedzący tryb życia.

Dlaczego boli
Kręgosłup tworzą 34 nieruchome kręgi ustawione jeden na drugim. Pomiędzy nimi znajdują się dyski, które sprawiają, że kręgosłup może się zginać. Kiedy siedzimy, dolna część kręgosłupa wygina się w pałąk. Wskutek czego kręgi lędźwiowe nierównomiernie naciskają na znajdujące się pomiędzy nimi dyski. Krążki z jednej strony zostają całkiem zgniecione, a z drugiej rozciągają się jak harmonijka. Krążki międzykręgowe nie tworzą jednorodnej struktury. Wewnątrz każdego znajduje się galaretka jądra miażdżystego, a z wierzchu otaczają je pierścienie włókniste. Gdy siedzimy, galaretka wyciskana jest z krążków, jak pestka z wiśni. Uwypukla się na zewnątrz, przez co zaczyna naciskać na korzeń nerwowy albo na worek oponowy i wtedy pojawia się ból.

Plecom szkodzi również bezruch i nadwaga. Należy wiedzieć, że kręgosłup nie funkcjonuje samodzielnie, ale obudowany jest mięśniami, z przodu brzusznymi, a z tyłu grzbietowymi, dlatego mięśnie powinny być w miarę mocne, bo wówczas stanowią silną podporę, która jak gorset otacza i podtrzymuje kręgosłup. Mięśnie wiotczeją z braku ćwiczeń i ruchu, w ten sposób kręgosłup pozbawiamy jest ważnego wsparcia.
Gdy występuje problem z nadwagą, problemy z kręgosłupem pogłębiają się. Dodatkowe kilogramy to dodatkowe obciążenie dla kręgosłupa.

Jeśli chodzi o dbałość o dobry stan kręgosłupa, nie trzeba wkładać wysiłku. Wystarczy codzienne dostosowanie się do kilku podstawowych zasad;
* więcej ruchu
Wskazany jest każdy ruch, byle rozsądny. Na początek najlepsze będą długie marsze w szybkim tempie. Kręgosłup nie lubi tenisa oraz treningu z hantlami. Doskonale sprawdza się pływanie kraulem i na grzbiecie oraz jazda na rowerze. Ważna jest również codzienna gimnastyka. Żeby krzyż nie zawiódł – trzeba wzmacniać mięśnie brzucha i pleców oraz niwelować przykurcze mięśni i ograniczenia ruchów w stawach. Specjaliści zalecają ćwiczenia rozciągające, rozluźniające oraz wzmacniające.
* pilnowanie wagi
Kręgosłup wygląda jak dwie stojące na sobie litery S. Ma naturalne krzywizny, które ułatwiają nam utrzymanie się w pionie i balansowanie ciałem. Przy nadwadze statyka kręgosłupa zostaje zakłócona. Krzywizna na odcinku krzyżowo-lędźwiowym się pogłębia, zapada się klatka piersiowa i zaokrąglają się plecy. Traci na tym sylwetka oraz niszczą się kręgi kręgosłupa.
* mleko, ryby i słońce
Kości kręgosłupa potrzebują wapnia jako budulca. Dieta dorosłego człowieka powinno go dostarczać ok. 1200 mg każdego dnia. By temu sprostać, należy codziennie pić szklankę 2% mleka i zjadać jego przetwory. Wchłanianie wapnia ułatwia witamina D. Powstaje ona w organizmie pod wpływem słońca, można ją także dostarczać z zewnątrz, jedząc np. ryby, wątróbkę drobiową czy żółtka jaj.
* praca na odpowiednio dobranym sprzęcie
W przypadku pracy siedzącej, należy wybrać krzesło i biurko o odpowiedniej wysokości, tak aby kąt prosty był zachowany między tułowiem i udami oraz ramionami i przedramionami. Stopy muszą być swobodnie oparte o podłogę.
Oparcie krzesła powinno mieć wybrzuszenie na poziomie odcinka lędźwiowego, a na wysokości kręgów piersiowych lekką wklęsłość. Podczas pracy przy komputerze monitor i klawiatura muszą być ustawione na wprost, by nie skręcać nienaturalnie kręgosłupa. Przy pracy stojącej, nie powinno się garbić, lecz wciągać brzuch a co pewien czas usiąść choć na chwilę lub wykonać tzw. koci grzbiet.
* uwaga na ciężary
Przy pracy fizycznej i dźwiganiu ciężarów nie powinno się zapominać o używaniu specjalnego skórzanego pasa odciążającego kręgosłup lędźwiowy. Gdy podnosi się z podłogi coś cięższego, za każdym razem trzeba kucać i uginać kolana. Nigdy nie wolno podnosić czegokolwiek z podłogi i jednocześnie skręcać tułowia, tak jakby się coś komuś chciało podać, gdyż może to doprowadzić do wypadnięcia dysku.
* fachowe porządki
Meble powinno się przesuwać a nie przenosić. Blaty w kuchni powinny znajdować się około 6-8 cm poniżej linii łokci, a zlewozmywak powinien być tak zamontowany, aby nie było potrzeby schylania się podczas mycia naczyń. Prasowanie najlepiej robić na stojąco. Przy odkurzaniu czy myciu podług należy tak regulować długość sprzętu aby nie wyginać pleców w kabłąk.
* unikanie butów na obcasach
Wysokie obcasy sprawiają, że kręgosłup ustawia się nienaturalnie. Po kilku godzinach pojawia się ból pleców. Na co dzień lepiej wybrać buty na grubszej elastycznej podeszwie, która amortyzuje wstrząsy podczas chodzenia, lub na obcasie nie przekraczającym 4 cm wysokości.
* zdrowe spanie to podstawa
Materac do spania powinien być średnio twardy i elastycznie dopasowywać się do kształtu ciała. Ważny jest też odpowiednio dobrany kształt poduszki. Najlepsza dla kręgosłupa jest tzw. pozycja embrionalna.
* rozsądne podróżowanie
Długa podróż silnie przeciąża kręgosłup. Aby zniwelować jej skutki można zamontować w swoim samochodzie specjalnie wyprofilowany fotel. Można też używać wałka z gąbki do podparcia odcinka lędźwiowego. Idealnie sprawdzają się też powoli zapominane pokrowce z koralików drewnianych, gdyż bardzo dobrze masują plecy. Na długich trasach powinno się robić przerwy, aby rozprostować nogi i pospacerować, zrobić parę skłonów czy przysiadów.

Ból brzucha, a układ pokarmowy

bóle brzucha
Układ pokarmowy jest delikatny i łatwo ulega niekorzystnym zmianom. Na szczęście, daje nam o tym znać dolegliwościami w górnej części jamy brzusznej.

Uczucie palenia w górnej części nadbrzusza może być objawem przepukliny rozworu przełykowego. W schorzeniu tym część żołądka przedostaje się do klatki piersiowej (przez tzw. rozwór przełyków). Sprzyja to przemieszczaniu się treści żołądka do przełyku (tzw. refluksowi) i drażnieniu przez nią śluzówki. Dziecięca anatomia (krótszy przełyk) i aktywność (np. bawienie się tuż po posiłku) mogą sprzyjać refluksowi. Objawy:

zgaga i odbijanie – dokuczają zwłaszcza po posiłku, a nasilają się w pozycji leżącej,
poranna chrypka -jest skutkiem podrażnienia strun głosowych przez treść żołądka,
suchy, świszczący kaszel – pojawia się, gdy pokarm dociera aż do drzewa oskrzelowego.
W przypadku kiedy występujący w nadbrzuszu ból przypomina ściskanie, promieniuje do ramienia lub szczęki i towarzyszy szybkiemu oddechowi oraz zawrotom głowy, należy szybko udać się do lekarza (ryzyko niedokrwienia serca).

Rozwojowi przepukliny rozworu przełykowego sprzyjają:

nadwaga – osłabia tkanki utrzymujące żołądek na właściwym miejscu,,
przeciążanie mięśni brzucha – np. na skutek noszenia ciężarów z przodu ciała, parcia na stolec (przy trudnych wypróżnieniach).
Sposoby na zmniejszenie dolegliwości:

po posiłku przyjmujemy pozycję siedzącą lub stojącą,
nic śpimy z głową płasko ułożoną,
ćwiczymy regularnie (min. 5 razy w tygodniu po 30 min.) – łatwiej pozbędziemy się nadwagi,
nie palimy – nikotyna powoduje, że organizm produkuje mniej śliny, która zobojętnia kwas żołądkowy,
nosimy luźne ubrania – obcisła garderoba sprawia, że zwiększa się ciśnienie w jamie brzusznej, a to sprzyja cofaniu się pokarmu,
wzbogacamy codzienną dietę o pokarmy z błonnikiem (owoce, warzywa, otręby, kasze) – pomoże to uregulować wypróżnienia.
Wizyta u lekarza gastrologa: lekarz może zalecić: rentgen przełyku i żołądka, tomografię komputerową jamy brzusznej lub endoskopię (badania te umożliwiają ocenę końcowego odcinka przełyku i jego połączenia z żołądkiem), przepisać leki zobojętniające kwas żołądkowy lub hamujące jego wydzielanie (by cofający się pokarm miał mniej podrażniające działanie), środki przeciw zaparciom oraz skierować na zabieg operacyjny (przy dużej przepuklinie).

Uczucie gniecenia w żołądku po posiłku jest objawem choroby wrzodowej żołądka.
Choroba rozwija się w następstwie zakażenia bakterią Helicobacter pylori (np. na skutek jedzenia niemytych owoców). Drobnoustroje wydzielają toksyny powodujące stan zapalny śluzówki żołądka i zobojętniające jego kwaśną treść. Wówczas powstają drobne ranki (wrzody). Również pokarmy są gorzej trawione (stąd nieprzyjemne dolegliwości po posiłku). Organizm próbuje poradzić sobie z niestrawnością i zwiększa wydzielanie kwasów. Podrażniają one jeszcze bardziej uszkodzoną śluzówkę. Typowe są także nudności i wymioty, które przynoszą ulgę choremu, sezonowe ustępowanie dolegliwości (objawy słabną zazwyczaj latem i zimą, natomiast ulegają zaostrzeniu jesienią i wiosną).

Rozwój choroby wspomagają:

stresy i używki — obniżają odporność śluzówki na działanie bakterii i wzmagają wydzielanie podrażniających ją kwasów,
nieregularne odżywianie się oraz przejadanie się,
stosowanie środków przeciwbólowych (z kwasem acetylosalicylowym) – leki te utrudniają m.in. gojenie się wrzodów.
Dolegliwości stłumi:

picie siemienia lnianego — działa osłonowo na śluzówkę żołądka,
spożywanie często (małe porcje) – pokarm także pełni ochronną rolę,
unikanie ostrych przypraw – pobudzają wydzielanie kwasów,
ograniczenie spożycia słodyczy- sprzyjają rozwojowi bakterii.


Kamica nerkowa może objawiać się skrycie poprzez umiarkowany i przejściowy ból.
W schorzeniu tym w woreczku żółciowym tworzą się kamienie. Mogą one później zatkać drogi żółciowe i spowodować silny ból w prawym nadbrzuszu (kolkę żółciową). Wcześniejsze objawy choroby bywają jednak niewinne, np. niewielkie pobolewanie nadbrzusza (od czasu do czasu), najczęściej po tłustym posiłku oraz nudności.

Kamicy żółciowej sprzyja dojrzały wiek (pow. 45lat), płeć żeńska (kobiety chorują dwukrotnie częściej od mężczyzn), hormonalne środki antykoncepcyjne (długo stosowane), otyłość, niektóre schorzenia (zapalenie pęcherzyka żółciowego, cukrzyca, wrzodziejące zapalenie jelita grubego).

Aby zmniejszyć kolkę ogrzejmy prawe nadbrzusze, pijmy małymi łykami letnią wodę, ale powstrzymajmy się od jedzenia.

W leczeniu kolki stosuje się preparaty, które pobudzają wytwarzanie żółci i wywołują opróżnianie pęcherzyka oraz leki zawierające składniki, które przyczyniają się do rozpuszczenia kamieni żółciowych.

Bezsenność - zdrowy sen

bezsennosc
Jeśli przez większą część dnia czujesz się zmęczony, przyczyną może być brak snu. Wielu ludzi z powodu różnych obowiązków nie kładzie się spać do późna, a potem żartuje, gdy rano zadzwoni budzik.

Wiele osób śpi zbyt krótko, aby zapewnić sobie zdrowie i przytomność umysłu w ciągu dnia. Wyniki najnowszych badań wskazują, że Amerykanie śpią średnio 7 godzin zamiast zalecanych 8.
Osoby, które dużo pracują, mają małe dzieci i mnóstwo obowiązków domowych, nastolatki, które kładą się spać późno, a rano wstają do szkoły, a także osoby, które śpią ze swoim psem lub kotem w jednym łóżku – często śpią mniej niż potrzebuje ich organizm. Ten niedobór snu może w istotny sposób wpływać na zdrowie i zachowanie. Może prowadzić nawet do śmiertelnych powikłań.

Do końca nie wiadomo, dlaczego sen jest nam potrzebny, wiemy jednak, że jest równie ważny jak jedzenie czy picie. Specjaliści uważają, że sen umożliwia mózgowi regenerację sił i utrwalanie wspomnień. Sen pomaga zwalczać zakażenia. Osoby, które nie dosypiają, odczuwają brak sił, przygnębienie lub rozdrażnienie, mogą zapominać o zwykłych czynnościach, a w porównaniu z osobami, które śpią odpowiednio długo – częściej chorują. Mają również trudności w skupieniu uwagi w pracy i w szkole, szybciej się starzeją. Niektórzy naukowcy uważają, że brak snu odgrywa rolę w powstawaniu cukrzycy, nadciśnienia tętniczego, chorób serca, a nawet otyłości.

Niedobór snu jest niekiedy przyczyną wypadków. Zaśnięcie za kierownicą jest przyczyną do 200 tysięcy wypadków drogowych rocznie. Równie szkodliwy jak niedobór snu, może być jego nadmiar. Zgodnie z wynikami najnowszych badań, osoby dorosłe, które śpią 7-8 godzin dziennie, żyją dłużej i rzadziej chorują na serce niż osoby, które nie dosypiają albo śpią zbyt długo.

Niektórzy ludzie potrzebują 10 godzin snu, innym wystarczają tylko 4 godziny. Osoby starsze zwykle zadowalają się krótszym spoczynkiem niż ludzie młodzi. Najdłużej śpią dzieci i nastolatki. Odpowiednio długi sen to taki, po którym człowiek budzi się wypoczęty i starcza mu sił na cały dzień.
Niektórzy specjaliści twierdzą, że oznaką tego, czy śpi się odpowiednio, jest budzenie się rano bez budzika. Inni proponują, aby obserwować długość snu w czasie urlopu lub wakacji, kiedy nie trzeba wstawać o określonej godzinie.

ZDROWY SEN

unikajmy kofeiny, nikotyny i alkoholu, zwłaszcza pod koniec dnia,
przed położeniem się spać możemy coś przekąsić, ale unikajmy obfitych posiłków,
kładźmy się i budźmy codziennie o tej samej porze, także w weekendy,
rano regularnie się gimnastykujmy,
w sypialni powinno być chłodno, ciemno i cicho. Łagodna muzyka może odwrócić uwagę od uciążliwych nocnych hałasów,
łóżko powinno służyć tylko do spania i do seksu,
przed pójściem spać zróbmy kilka ćwiczeń rozciągających lub weźmy ciepłą kąpiel,
nie bierzmy tabletek na sen, jeśli nie zalecił ich lekarz,
możemy się zdrzemnąć w ciągu dnia, ale nie dłużej niż godzinę i nie później niż o 3.00 po południu,
spróbujmy liczyć barany albo liczyć do tyłu – niektóre osoby to usypia,
jeśli po pół godzinie nadal nie możemy zasnąć, wstańmy, przejdźmy się do innego pokoju, poczytajmy książkę lub pooglądajmy telewizję i wróćmy do łóżka, kiedy poczujemy się śpiący.

Choroby genetyczne

choroby genetyczne
Geny są mieszanką tego co przejęliśmy po przodkach. Żeby lepiej ocenić ryzyko dziedzicznego przekazania skłonności do danych chorób i żeby je zmniejszyć, warto poznać historię zdrowia swojej rodziny.

Po przodkach w genach dziedziczy się i to co dobre, i to co złe. Złe to m.in. zwiększone ryzyko zachorowania na schorzenia, na które cierpieli bliscy krewni. Jak się bowiem okazuje, genetyczne podłoże ma podobno blisko 4 tysiące schorzeń. Niestety co najgorsze, większość przypadków raka jest także uwarunkowana genetycznie. Wiedząc o tym, można poddać się badaniom wykrywającym zmieniony gen. Jego obecność nie oznacza, że na pewno choroba się ujawni, będąc jednak w grupie zwiększonego ryzyka, można zastosować odpowiednią profilaktykę.

Im bliższe pokrewieństwo, tym więcej jest wspólnych cech. Tak więc, aby lepiej poznać genetyczną metrykę zdrowia, warto przeprowadzić rodzinne śledztwo. Warto się dowiedzieć:
czy rodzina jest długowieczna – warto się dowiedzieć, w jakim wieku zmarli przodkowie. Jeśli żyli więcej niż 85 lat, można przyjąć, że należy się do klanu długowiecznych i cieszyć się, bo długowieczność też jest dziedziczna. Jeśli jednak zmarli przedwcześnie, dobrze jest ustalić przyczynę śmierci. Jeżeli zgon był skutkiem choroby, warto ustalić – jakiej. Gdy to samo schorzenie było przyczyną przedwczesnej śmierci co najmniej trzech osób w rodzinie matki lub ojca, trzeba to potraktować poważnie.
w jakich warunkach żyli bliscy – łatwiej będzie ustalić, czy wpływ środowiska mógł być czynnikiem, który sprowokował wystąpienie jakiejś choroby w rodzinie. Jeśli tak, to lepiej zawczasu zmienić miejsce zamieszkania.
czy członkowie rodziny są do siebie podobni – to nie jest pytanie jedynie o rysy twarzy. Chodzi o to, że objawy pewnych schorzeń widać na pierwszy rzut oka.

Znając zdrowotną historię rodziny, wcale nie trzeba badać się we wszystkich kierunkach ani zapisywać do wielu specjalistów. Dobrze jest jednak omówić to lekarzem rodzinnym i w razie potrzeby, poddać się prostym badaniom genetycznym. W bogatych krajach świata modne jest sprawdzanie tzw. osobistego profilu genetycznego, czyli zakodowanych w genach predyspozycji do często występujących chorób, m.in. cukrzycy typu 2, chorób Alzheimera i Parkinsona, nowotworów piersi, jajnika, jelita grubego, prostaty. Z takiej usługi można też skorzystać w Polsce, kosztuje takiego badania to ok. 1500 zł. Na potrzeby badania pobiera się próbkę śliny ze złuszczonymi komórkami naskórka i wysyła do analizy do USA. Badanie polega na szukaniu w próbce mutacji DNA odpowiadających za powstanie różnych chorób. Pozwala to oszacować ryzyko wystąpienia danego schorzenia u badanej osoby. Wielu lekarzy uważa, że potrzebne są precyzyjniejsze analizy i że badania genetyczne powinny wykonywać przede wszystkim osoby z grup wysokiego ryzyka, czyli te, u których w rodzinie występowały poważne choroby dziedziczne.

Na terenie Polski działa ponad 20 poradni genetycznych, tak więc dotarcia do nich nie jest trudne. Jeśli istnieje rodzinne obciążenie skłonnością do jakiejś choroby, to właśnie tutaj powinno się zgłosić. Tak zwane testy wysokiego ryzyka finansuje NFZ. Wykonywane są one po konsultacji z lekarzem. Jeśli szczęśliwie nie należy się do grupy wysokiego ryzyka, ale chce się spać spokojnie, za test trzeba zapłacić z własnej kieszeni ok. 300-400 złotych.
Do badania pobierana jest próbka krwi. Poddając się takiemu testowi, trzeba uświadomić sobie, że jeżeli się okaże, iż jest się nosicielem zmutowanego genu, nawet wysokiego ryzyka o niczym to nie przesądza. Oznacza to wyłącznie wysoką skłonność np. do zachorowania na raka piersi, czyli sygnalizuje, że trzeba się regularnie badać i stosować odpowiednią profilaktykę.

Bakterie - rola w organiźmie


Człowiek jest skolonizowany przez ok. 2 tys. gatunków bakterii ( ok. 2 kilogramy). Liczba drobnoustrojów, które zamieszkują nasze ciało, jest aż dziesięciokrotnie większa niż liczba własnych komórek. Mają one ogromny wpływ na nasz organizm. Przez lata ewolucji organizm człowieka wszedł z różnymi rodzajami bakterii w tak ścisłą komitywę, że bez nich nie mogłoby zachodzić wiele procesów życiowych. Drobnoustroje, które w nas bytują, są dla nas dobre. Naturalna mikroflora jest ważnym elementem układu odpornościowego. Badania wykazały, że poszczególne grupy bakterii żyjące w obrębie ludzkiego organizmu mogą mieć również wpływ na ryzyko zachorowania na określone schorzenia, a także na skłonność do tycia.

Gdy do organizmu dostają się jakieś drobnoustroje, system odpornościowy rozpoznaje je jako obce i stara się je wyeliminować. W przypadku „oswojonej” mikroflory nie reaguje w ten sposób. Uważa się, że w pierwszym okresie życia, zwłaszcza noworodkowym, kształtuje się układ immunologiczny. W tym czasie również układ pokarmowy noworodka zostaje skolonizowany przez bakterie – w trakcie porodu i później od matki, a także personelu medycznego. Te bakterie, które we wczesnym okresie życia zasiedlą organizm, są już w przewodzie pokarmowym traktowane jako własne, dlatego układ odpornościowy ich nie dostrzega.
Każdy człowiek ma swoją indywidualną mikroflorę, wyjątkową pod względem składu gatunkowego i liczebności. Badania wykazały, że podobieństwo flory bakteryjnej osób wynika z uwarunkowań genetycznych.

Bakterie znajdują się prawie w każdej części organizmu, która ma kontakt ze środowiskiem zewnętrznym. Najwięcej ich zasiedla układ pokarmowy, głównie jelito grube i jamę ustną. Są też na skórze (ponad 100 bakterii na 1 cm2), w górnymi odcinku układu oddechowego (nos), dolnym odcinku układu moczowo–płciowego (cewka moczowa) i rozrodczego (pochwa). Większość z nich żyje z człowiekiem w symbiozie, ale niektóre przyczyniają się do rozwoju m.in. trądziku.
Nie szkodzi im solidna dbałość o higienę, bo regenerują się już w ciągu kilku godzin od kąpieli. Badania wykazały, że dotykając różnych powierzchni (np. klawiatury komputera), zostawiamy na nich unikalny ślad flory bakteryjnej, która może zachować się nawet 2 tygodnie.
Większość bakterii żyjących w jamie ustnej nie jest szkodliwych, ale niektóre są przyczyną paradontozy, próchnicy, kamienia nazębnego. W 1 ml śliny jest aż 10 mld drobnoustrojów, a płytka nazębna jest częściowo zbudowana z bakterii, które tworzą warstwę grubości 300-500 tych mikrobów.
Ogromne ilości bakterii znajdują się w przewodzie pokarmowym – najwięcej jest ich w jelicie grubym i kału. 99,9 % tych bakterii to bezwzględne beztlenowce. Należą one do dwóch głównych typów: Firmicutes i Bacteroidetes. Pierwsze z nich to głównie bakterie Gram-dodatnie, a drugie Gram-ujemne. Ostatnie badania wykazały, że osoby otyłe mają więcej bakterii należących do Bacteroidetes niż szczupłe. Osoby z anoreksją mają zaś przewagę bakterii należących do Firmicutes (np. Clostridium rhamnosum).
Prawidłowa flora w jelitach umożliwia rozkład nietrawionych składników pożywienia i śluzu wydzielanego do światła jelita. Ponadto produkuje witaminę K, wytwarza także krótkołańcuchowe kwasy tłuszczowe, będące źródłem energii dla komórek nabłonka jelita grubego. Analizy mikrobiologiczne wykazały, że osoby cierpiące na przewlekłe schorzenia jelit mają inny skład bakterii niż zdrowe, a także mniejszą liczbę korzystnych drobnoustrojów. Produkty metabolizmu niektórych bakterii mogą nawet mieć działanie rakotwórcze. Zmiana flory bakteryjnej może prawdopodobnie zostać spowodowana przez radykalną zmianę diety, np. z mięsnej na wegetariańską lub odwrotnie.
W układzie moczowo – płciowym u mężczyzn skolonizowany przez drobnoustroje może być dolny odcinek cewki moczowej. U kobiet ze względu na bliskie sąsiedztwo cewki i odbytu występuje więcej bakterii niż u panów oraz różne ich rodzaje, częściej też zdarzają się zakażenia układu moczowego.
W dolnym odcinku układu rozrodczego, czyli w pochwie, najważniejszą florę stanowią pałeczki kwasu mlekowego. Wytwarzają one kwaśne środowisko, które skutecznie zapobiega namnażaniu się chorobotwórczych bakterii i grzybów, tym samym chroniąc przed zakażeniem.

Alergia objawy

Uczeni udowadniają ciągle, iż zdrowie i życie człowieka zależy w dużej mierze od środowiska w którym żyje. Obecnie już chyba nikt nie wierzy, że chorób nie zsyłają na nas gniewni bogowie. Niestety zapracowujemy na nie sami niewłaściwym trybem życia, złym odżywianiem i zmianami, które wywołujemy w środowisku naturalnym, np zatruwając je środkami chemicznymi. Liczba syntetycznych związków zatruwających nas i nasze środowisko stale rośnie, do roku 1954 znano ich tylko 600 000, w 2006 r. było ich już 16 000 000. Alarmujący jest fakt, iż co roku powstaje ok. 250 000 nowych związków. Aż 2500 z nich łatwo rozpuszcza się w wodzie i przedostaje do środowiska naturalnego człowieka, zatruwając w ten sposób źródła wody pitnej. Największe ryzyko stanowią pestycydy, które w największych ilościach wypijamy z wodą. Przybywa nowych dowodów na to, że zatrucie środowiska jest powodem nasilania się alergii i ciągle powiększającej się liczby alergików. W Polsce liczba alergików podwaja się co 20 lat, jeśli to tempo nie zmniejszy się, to jeszcze w tym wieku wszyscy Polacy będą alergikami.

Już Arystoteles oraz jego uczeń Hipokrates uczyli, by badać nie tylko człowieka, ale i środowisko w którym żyje. Dziś medycyna łączy tę zasadę z nowoczesnymi technikami diagnostycznymi. Bada wpływ czynników środowiskowych na człowieka, oceniając skutki działania jedzenia, środków chemicznych, wody, jakości powietrza na jego organizm. Pozwala prawidłowo zrozumieć każdy proces chorobowy w oparciu o genetyczny profil danego chorego i środowiskowe czynniki stresujące. Epigenetyka to dziedzina tłumacząca zmiany wywołane pod wpływem środowiska, zajmuje się ona dziedzicznością pozagenową. Geny zlokalizowane w DNA potrzebują instrukcji, kiedy zacząć działać i co tworzyć, dostają ową od epigenotypu, czyli systemu otaczającego „gorset” DNA. Procesy zachodzące w tej części są wrażliwe na zmiany w środowisku zewnętrznym. Przeprowadzane badania donoszą, że zła dieta i chemikalia, zwłaszcza pestycydy i palenie tytoniu mogą mieć wpływ na przyszłe pokolenia, czyli być dziedziczone.

Do typowych objawów reakcji alergicznej zaliczamy:

podrażnienie nosa i katar,
wysypka (pokrzywka) i swędzenie skóry,
zaczerwienienie oraz łzawienie oczu,
obrzęk krtani lub napady duszności astmatycznej.
Wieloletnie doświadczenia dowodzą, że dzieci alergików powinny ograniczać spożywanie niektórych pokarmów zawierających związki mogące uczulać. Właściwym krokiem jest wykonanie u takich dzieci testów alergicznych.
Alergicy obserwujący u siebie nowe niewystępujące dotąd objawy powinni otrzymywać fachową pomoc i doradztwo od odpowiednich lekarzy i specjalistów.

Choroby alergiczne dotyczą praktycznie każdej grupy wiekowej. W populacji nastolatków częściej chorują chłopcy, natomiast wśród dorosłych większość alergików to kobiety. W różnych okresach życia u tej samej osoby mogą występować różne objawy. Jedna osoba może być uczulona na kilka różnych alergenów jednocześnie, a stopień uczulenia i rodzaje uczulających czynników mogą się zmieniać wraz z wiekiem.

Jeśli w najbliższej rodzinie występowała alergia, to prawdopodobieństwo, że kolejne pokolenia także będą nią dotknięte wzrasta. Badania wykazały, że jeżeli jedno z rodziców jest uczulone, to istnieje około 40 proc. prawdopodobieństwa, że ich dziecko odziedziczy to schorzenie. Ryzyko podwaja się jeśli oboje rodzice są alergikami. Dziedziczenie chorób alergicznych ma charakter wielogenowy, co oznacza, że nie ma jednego genu winnego pojawieniu się alergii. Ważne jest ograniczenie kontaktu z alergenami od niemowlęctwa 5 – 4. roku życia.
Kontakt z czynnikami uczulającymi w tym czasie, przyczynia się do rozwoju chorób alergicznych górnych dróg oddechowych. Duży wpływ na wystąpienie alergii ma także miesiąc urodzenia! Osoby, które przyszły na świat w miesiącach bezpośrednio poprzedzających sezon pylenia roślin, są dwa razy bardziej narażone na ujawnienie alergii na pyłek niż urodzeni zaraz po jego zakończeniu.

Dzieci mające częstszy kontakt z różnego rodzaju drobnoustrojami są mniej narażone na rozwinięcie się alergii. Ma to związek z wytworzeniem się odporności. Zabezpieczanie dzieci przed infekcjami wirusowymi i bakteryjnymi powoduje niedostateczną stymulację układu odpornościowego, konsekwencją czego jest alergia. Ponadto nowoczesne środki czystości radykalnie eliminują ze skóry człowieka dobroczynne drobnoustroje.

Najczęstszą chorobą na tle alergicznym jest alergiczny nieżyt nosa sezonowy i całoroczny, następnie alergiczne zapalenie spojówek. Najwięcej zachorowań na alergiczne choroby skóry odnotowuje się na wyprysk kontaktowy oraz atopowe zapalenie skóry.
Trudności w diagnozowaniu sprawia alergia pokarmowa, ze względu na niezróżnicowane objawy oraz złożoność i mnogość alergenów pokarmowych.

Unikanie czynników uczulających powinno być żelazną zasadą każdego alergika. Nie jest to jednak łatwe. Potrzebna jest pełna świadomość obecności alergenu, a także znajomość sposobów jego unikania i zmniejszania jego stężenia w otoczeniu.
Leczenie farmakologiczne jest bardzo istotnym elementem terapii. Ważne jest, aby regularnie zgłaszać się na wizyty u alergologa. Pomoże on dobrać odpowiednie leki i doradzi, jak unikać alergenów na co dzień.

Mieszkanie alergika

Domowy kurz unoszący się w powietrzu i osiadający na meblach to siedlisko odchodów roztoczy, zarodników pleśni, a także bakterii i wirusów. Każdy z nich może wywołać alergię. Niestety, nie możemy się ich wszystkich pozbyć, ale są sposoby na ich ograniczenie, a tym samym zminimalizowanie szkodliwego działania.

Sypialnia alergika musi być sprzątana codziennie. Łózko nie powinno mieć tapicerowanej ramy, lepsza będzie wykonana z drewna lub metalu, o jak najprostszym kształcie. Ta sama zasada dotyczy pozostałych mebli – wszystkie powinny umożliwić szybkie i dokładne przetarcie na mokro. Książki i ubrania należy trzymać w szafach i zamkniętych regałach. Warto również chować zabawki, jeżeli sypialnia należy do małego alergika. Lepiej zrezygnować z dywanów i wykładzin. Podłoga powinna być pokryta panelami, parkietem lub płytkami. Na ścianie lepiej od tapety sprawdzi się zmywalna farba emulsyjna (musi posiadać rekomendację Polskiego Towarzystwa Alergologicznego). W oknach, od zasłon i firanek, lepiej sprawdzą się żaluzje wewnątrzokienne.

Roztocza żywią się martwymi substancjami organicznymi, m.in. złuszczonym ludzkim naskórkiem. Dlatego najczęściej zagnieżdżają się w materacach i pościeli. Roztocza lubią naturalne materiały, takie jak wełna, bawełna, zwierzęca sierść i włosie (te ostatnie same mogą stać się przyczyną alergii). Poleca się materac wykonany z pianki. Dodatkowym zabezpieczeniem jest pokrowiec na materac ze specjalnych włókien, utrudniających przenikanie roztoczy i ich
odchodów. Takie same pokrowce warto założyć na pościel, odpowiednia będzie taka z wsadem poliestrowo-silikonowym, którą można prać w temp. 60 st. C. Poszwy mogą być wykonane zarówno z naturalnych materiałów, jak i np. mikrofazy. Ważne, by prać je co 5-7 dni w wysokiej temperaturze.

Ważne jest to, by sprzątać codziennie, ale równie istotny jest sposób robienia porządków. Zamiatanie i odkurzanie suchą ściereczką tylko wznoszą w powietrze tumany kurzu. W domu alergika najlepiej sprawdzą się odkurzacze z filtrem HEPA, który wyłapuje cząsteczki kurzu, zarodniki pleśni, pyłki oraz bakterie. Dobrym rozwiązaniem jest także odkurzacz wodny, zatrzymujący w pojemniku z wodą wszelkie zanieczyszczenia, a kilka sił ssania umożliwia odkurzenie nawet pościeli. Meble i podłogę należy zmywać na mokro. Mop z bawełnianego sznurka to jedno z ulubionych miejsc żerowania roztoczy. Wybierajmy takie, których końcówkę myjącą można prać w wysokiej temperaturze.

Filtry powietrza, nawilżacze i jonizatory są reklamowane przez producentów jako uniwersalne urządzenia ułatwiające życie alergikowi.
Zadaniem filtrów jest zasysanie powietrza z pomieszczenia i po przetłoczeniu przez system filtrów wtłaczanie czystego do pomieszczenia. Jest to wciąż to samo powietrze i to samo pomieszczenie czyli tzw. obieg zamknięty. Jeżeli chcemy oddychać czystym i świeżym powietrzem, jedynym rozwiązaniem jest zamontowanie systemu wentylacyjnego lub klimatyzacyjnego (wtedy kontrolujesz także temperaturę) z wbudowanymi filtrami. A to duży wydatek.
Nawilżaczy nie poleca się do mieszkań alergików ponieważ ciepłe i wilgotne powietrze sprzyja rozwojowi nie tylko roztoczy, ale i pleśni.

Fakty o antybiotykach

Antybiotyki – lekarstwo czy kłopot?
Antybiotyki są najważniejszym wynalazkiem medycyny XX wieku. Ratują zdrowie i życie. Lecz stosowane bez kontroli mogą stać się przyczyną wielu kłopotów. Wielu zadaje sobie pytanie dotyczące faktu mądrego korzystania z nich. Często zastanawiamy się również jak uniknąć groźnych skutków ubocznych antybiotykoterapii.

Antybiotyki skuteczne są jedynie w leczeniu zakażeń bakteryjnych, także grzybiczych. Przeciw wirusom, jak np. grypy, nie działają. Dlatego lekarz wypisując receptę powinien mieć pewność, co jest przyczyną infekcji. Zwykle robi to na podstawie objawów, swej wiedzy i doświadczenia sam decyduje, jaki podać lek, bez przeprowadzania badań laboratoryjnych.
Antybiotyki rozprawiają się z bakteriami w różny sposób. Przykładowo leki z grupy penicylin blokują aktywność enzymów stymulujących budowę ścian tych mikroorganizmów, streptomycyna z kolei zakłóca syntezę białek wewnątrz bakterii, a gramicydana upośledza przepuszczalność ich błony komórkowej. Każde wymienione działanie prowadzi do unicestwienia bakterii.
Jednakże podczas procesów chemicznych wywołanych przez antybiotyk, obumierają także dobre bakterie żyjące w organizmie człowieka, które pełnią wiele ważnych funkcji dla naszego zdrowia.
antybiotyki
Skutki uboczne
Antybiotyki są silnie działającymi substancjami chemicznymi. Niszczą bakterie, które są przyczyną choroby, ale powodują też skutki uboczne. Najczęściej są to nudności, wymioty, brak łaknienia, zaburzenia smaku, które dość szybko mijają.
Poważniejsze kłopoty wynikają głównie ze zniszczenia naturalnej flory bakteryjnej. Jej brak powoduje niekontrolowany rozwój grzybów odpowiedzialnych za zapalenia błony śluzowej jamy ustnej lub przełyku.
U kobiet po antybiotykoterapii obserwuję się podniesioną skłonność do zapalenia pochwy na tle grzybiczym.
Pojawienie się biegunki może sugerować poantybiotykowe zapalenie jelit.
Jednym z najcięższych powikłań jest rzekomobłoniaste zapalenie jelita grubego.
Natomiast antybiotyki wydalane drogami żółciowymi mogą sprzyjać powstawaniu karmieni żółciowych i zapaleniu pęcherzyka żółciowego, zwłaszcza u dzieci.
Według przypuszczeń lekarzy przyczyniają, się także do zwiększenia ryzyka zapalenia trzustki i wątroby oraz rozwoju choroby Leśniowskiego-Crohna, jest to nieuleczalna choroba zapalna jelit.
Skutki uboczne zależą od rodzaju antybiotyku.

W trosce o dobre bakterie
Antybiotyków nie należy popijać mlekiem, ale 2-3 godziny po zażyciu leku warto wypić jogurt albo kefir, który pomoże ochronić naturalną florę bakteryjną przewodu pokarmowego, a dzięki obecności m.in. pałeczek kwasu mlekowego pozwoli uzupełnić już występujące braki.
Flora bakteryjna przewodu pokarmowego pełni wiele istotnych funkcji:

zakwaszając środowisko, zapobiega osiedleniu się drobnoustrojów chorobotwórczych,
wytwarza substancje hamujące rozwój drobnoustrojów chorobotwórczych,
wspomaga układ odpornościowy,
unieszkodliwia substancje trujące (m.in niszczy związki rakotwórcze),
bierze udział w trawieniu niektórych pokarmów i hamuje wchłanianie cholesterolu,
jest fabryką witamin z grupy B oraz składników potrzebnych do wytworzenia witaminy K.
Żeby nie dopuścić do zniszczenia flory przewodu pokarmowego, trzeba ją uzupełniać, czyli podawać jednocześnie z antybiotykiem probiotyki. Są to żywe mikroorganizmy, które spożywane w odpowiedniej ilości mają korzystny wpływ na organizm. W probiotykach najczęściej znajdują się pałeczki kwasu mlekowego. Cenne są też niektóre sza bifidobakterii i szczep drożdży Saccharomyces boulardii. Ze względu na fakt, iż w czasie antybiotykoterapii trzeba dostarczyć organizmowi co najmniej miliard tych bakterii. Sam jogurt nie wystarczy, należy przyjmować preparat probiotyczny.

Rozsądek wymagany!
Antybiotyk to silny lek. Jednakże, ich nadużywanie, moda na stosowanie niektórych z nich, czy poszerzanie wskazań do ich podawania sprzyjają wytworzeniu antybiotykooporności u bakterii chorobotwórczych. Bakterie uczą się obrony przed antybiotykami, poprzez zmianę swojego DNA i stają się niezniszczalne. Może to doprowadzić do tragicznych konsekwencji, takich jak epidemia chorób, wobec których medycyna stanie się bezradna.
I właśnie dlatego naukowcy biją na alarm!!! przepowiadają pojawienie się „superbakterii” opornych na każdy rodzaj antybiotyku.
Takiemu tokowi wydarzeń winne jest, nie tylko nagminne stosowanie preparatów przeciwbakteryjnych w leczeniu ludzi, ale także niewłaściwe korzystanie z nich w weterynarii, hodowli, rolnictwie. Dlatego zgodnie z wytycznymi WHO na całym świecie tworzone są rządowe programy, które mają zapobiec medycznej katastrofie. Chodzi m.in. o stworzenie systemu racjonalnego, kontrolowanego stosowania tych leków.
W Polsce w 2004 r. powstał Narodowy Program Ochrony Antybiotyków. Równie ważna jak działania na szczeblu państwowym jest domowa praktyka. Antybiotyk powinno się traktować jako lek ciężkiego kalibru i obchodzić się z nim bardzo ostrożnie.
Wtedy antybiotyki nadal będą naszymi sojusznikami, i nadal będą stać na straży naszego zdrowia.